Dwa
miesiące wcześniej...
Wtuliłam
twarz w jego obojczyk, nie chciałam, żeby zobaczył moje łzy. Wiedziałam, że
zobaczymy się za dwa tygodnie, ale i tak było mi smutno, nie chciałam, żeby
zostawił mnie samą.
–
Kochanie, gdy do mnie przyjedziesz będziemy mogli spędzić ze sobą cztery dni,
brzmi niesamowicie, prawda?
–
Tak, to będzie cudowne – odpowiedziałam dziwiąc się, że nie załamał mi się
głos.
Splótł
swoje palce z moimi, a ja poczułam jak skręca mi się żołądek, albo coś innego w
brzuchu – nigdy nie byłam dobra z biologii.
Nie
podobało mi się, że znowu wyjedzie i zostawi mnie tutaj samą, kochałam go i nie
chciałam, żeby tak wyglądał nasz związek. Rozumiem, miał w Warszawie pracę i
chciał się dorobić, nie prosiłam, żeby dla mnie rezygnował z marzeń, bo
wiedziałam, że jest to dla niego ważnie. Niestety w takim układzie, to ja
cierpiałam i nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić.
Nieznany ból
Rozdziera dziś mnie
Krzyczeć chcę
Lecz w próżni wciąż tkwię
Radio
jak zwykle idealnie dopasowało piosenkę do mojego podłego nastroju, co
zaczynało być trochę przerażające.
Patrzę w oczy twe
Na nowo gubię się
Wiem, że to nie będzie wiecznie
trwać
Więc zaciskam pięść
I słabym głosem mówię: żegnam cię
A wszystko rozpada się
Leżałam
obok niego, a raczej częściowo na nim i dlatego poczułam jak przy tych słowach
jego ciało stało się nienaturalnie sztywne. Pewnie też wsłuchał się w
tekst piosenki, byłam ciekawa czy w jego głowie pojawiła się myśl, że beze mnie
wszystko straci sens. Jednocześnie zastanawiałam się czy w jakimś momencie ta
odległość naprawdę zniszczy, to wszystko co tak długo budowaliśmy. Może nie
tylko ja zastanawiałam się jakby to było, gdybyśmy mieszkali razem i mieli siebie,
na co dzień. Prawdopodobnie powinnam się do niego przeprowadzić, ale byłam
już zapisana na studia we Wrocławiu. Zależało mi na tym, żeby zrobić tam,
chociaż licencjat. Trzy lata i zamieszkam z Tomkiem – ta myśl zawładnęła
moim umysłem. Muszę wytrwać, pomimo swojej paranoicznej natury, nieuzasadnionej
zazdrości i przekonania, że to się niedługo skończy – tak, nie wierzę w związki
na odległość, ale tkwię w nim. Jestem chodzącą sprzecznością, nie musicie mi
tego uświadamiać, bardzo dobrze zdaję sobie z tego sprawę.
Wyrywam się i uciekam
Szukam miejsca, gdzie oszukam czas
Jednak na próżno wciąż biegnę
Bo tylko ty możesz mnie ocalić
Myślałam,
że więcej nie wytrzymam, ta piosenka mnie dobijała. Miałam wrażenie, że jest o
nas i w pewnym momencie naprawdę zacznę uciekać, a wtedy nie będzie mógł mnie
dogonić. Nie chciałam, żeby znowu coś się między nami popsuło, pragnęłam z nim
być, ale nienawidziłam samotnych nocy i związku przez sms'y. Pozostało mi
jedynie wierzyć w jego słowa, że naprawdę przetrwamy, nawet nie wiecie jak
bardzo chciałam w to wierzyć, ale nie wierzyłam. Jestem realistką, któreś z nas
zmęczy się i zakończy ten związek, a wtedy oboje będziemy cierpieć – zawsze tak
było, nawet jak się rozstaliśmy, to i tak nam na sobie zależało. Teraz jesteśmy
starsi, myśleliśmy, że teraz związek będzie łatwiejszy, myliliśmy się, wszystko
bardziej się skomplikowało.
Czasy obecne...
To
nie był sen. Marcus naprawdę w środku nocy zapukał do moich drzwi z włoskim
jedzeniem w dużej reklamówce.
–
Pomyślałem, że jesteś głodna – powiedział wymachując mi papierową torebką przed
nosem.
–
Skąd wiesz, gdzie mieszkam? – zaczynałam się obawiać, że ten z pozoru niegroźny
osobnik znalazł nowe zajęcie na zapełnienie wolnego czasu, a mianowicie
śledzenie Anastazji. Tak, wiem, że mówię o sobie w trzeciej osobie, ale w tym
wypadku inaczej nie można wyrazić tego, co myślę.
–
Adrianna bardzo mnie lubi.
–
Nie zrobiła tego – powiedziałam, chociaż wiedziałam, że mnie nie okłamał.
Adrianna naprawdę była do tego zdolna.
–
Zrobiła – odpowiedział uśmiechając się przebiegle.
Usiadł
po turecku na podłodze i rozłożył dookoła styropianowe pudełka z jedzeniem.
Zaczął jeść nie czekając aż usiądę, zachowywał się tak jakby codziennie jadał
na podłodze mojego salonu. To było podejrzane, może powinnam się zapytać
Adrianny, czy czasem nie dorobiła komuś kluczy do mojego mieszkania. Tak,
wynajmowanie mieszkania od szalonej szefowej nie było moją najlepszą decyzją.
–
Alice będzie zła – powiedziałam, chociaż wiedziałam, że nie przyszedłby do
mnie, gdyby się tego obawiał.
–
Nie dowie się, że do ciebie przychodzę. Z tego, co pamiętam zasypia już o
dwudziestej drugiej, więc nie będzie nas teraz szpiegowała.
–
Skąd tak dużo o niej wiesz, przecież ona przyjaźniła się z twoją siostrą a nie
z tobą.
–
Przyjaźń to za duże słowo, ale były czasy, gdy nie skakaliśmy sobie do gardeł.
Prawdę mówiąc nie mam nic przeciwko niej, to ona ma ze mną problem, zawsze jak
mnie widzi podnosi jej się ciśnienie.
–
Mój chłopak przyjeżdża w poniedziałek – odwróciłam się i spojrzałam na zegarek
na ścianie. – A poniedziałek mamy już od jakiś dwóch godzin.
–
Nie zauważy mnie – powiedział pewnie.
–
Faktycznie, kto mógłby zauważyć dwumetrowego mężczyznę w 50-metrowym mieszkaniu
swojej dziewczyny.
–
Nie podejrzewałem ciebie o pesymizm.
Zignorowałam
go, nie chcąc do rana tkwić w tej irytującej wymianie zdań. Miał u mnie plusa,
przyniósł mi gyrosa z frytkami i sałatką. Prawdę mówiąc nie byłam głodna, ale
uwielbiam gyrosa.
Jedzenie
było już zimne, gdy kończyłam je jeść, przez cały ten czas siedziałam na
kanapie i nie zwracałam uwagi na Marcusa. Nie mogłam jednak wiecznie go ignorować,
ciążyła mi cisza między nami. Nie myślcie, że nagle odczułam niewytłumaczalną
potrzebę porozmawiania z nim, po prostu miałam wrażenie, że przez cały czas,
gdy jego buzia jest zamknięta, jego mały móżdżek obmyśla sadystyczne plany
uprzykrzenia mi wolnego czasu. Spojrzałam na niego i zdałam sobie sprawę, że
przez cały czas obserwował mnie z szelmowskim uśmiechem.
–
Nie rób tego – powiedziałam bez emocji.
–
Czego mam nie robić? – zapytał zdziwiony.
Podeszłam
do niego i po raz pierwszy nasze twarze dzieliły jedynie milimetry. Źrenice
niemal całkowicie przysłoniły jego tęczówki. Był piękny, nie miałam, co do tego
wątpliwości, podobnie jak do tego, że nie jestem podatna na jego urok osobisty
ani żaden inny, który zmusiłby mnie do zmiany decyzji.
–
Nie chcę żebyś patrzył na mnie tak, jakbym była malutką gwiazdką, która spadła
na Ziemię. Lubię cię, ale nie należysz do najnormalniejszych osób i nie jestem pewna,
czego ode mnie chcesz.
Czubkiem
języka przejechał delikatnie po swojej górnej wardze. Nie odsunął się ode mnie,
ja też tego nie zrobiłam, czułam się jakbym była uwięziona, nie potrafiłam
odwrócić głowy ani wzroku.
–
Przepraszam – Jego słowa mnie zaskoczyły, jednak z równowagi wyprowadził mnie
jego oddech, który delikatnie rozpłynął się na mojej twarzy.
–
Nigdy nie narzucałem się dziewczynom, właściwie to nie utrzymywałem z nimi
bliższych kontaktów. Nie jestem skrytą osobą, ale jak już mówiłem ci wcześniej,
wierzę w pokrewieństwo dusz, a skoro czeka na mnie ta jedyna, to nie widzę powodu,
dla którego miałbym marnować swój cenny czas i energię na kogoś, kogo i tak nie
pokocham.
–
To co mówisz jest smutne.
–
Może masz racje, ale nic nie poradzę na to, że taki jestem.
Położyłam
się na plecach i zamknęłam oczy. Czułam, że mi się przygląda, aczkolwiek dopiero
po dłuższej chwili dołączył do mnie.
–
Jesteś inna, przy tobie wszystko jest przesycone energią. To jest piękne i
szkoda, że nie możesz tego zobaczyć.
Oparł
się na łokciu i nachylił się nade mną tak, że znowu widziałam z bliska jego
oczy. Ukrywał coś, widziałam to w jego oczach – było coś, o czym nie chciał mi
powiedzieć, a ja nie wiedziałam czy w tej sytuacji, to dobrze czy źle.
–
Możesz tutaj zostać – powiedziałam zaskakując samą siebie. – Tomek wraca
dopiero po południu, a nie chcę żebyś wracał do domu tak późno.
–
Nie wiesz gdzie mieszkam, mogę być twoim upierdliwym sąsiadem.
–
Zauważyłabym ciebie, uwierz mi.
–
W takim razie dziękuję, masz bardzo wygodną podłogę.
–
Nie musisz spać na podłodze, jest wersalka.
Między
brwiami Marcusa pojawiła się urocza, pionowa zmarszczka na widok, której z
trudem powstrzymałam się od wybuchu śmiechu.
–
Anastazjo, dobrze mi jest w tej chwili, może to zabrzmi żałośnie, ale miło jest
z kimś pogadać. Jest dużo osób, które się o mnie troszczą, ale nikt mnie nie
rozumie, więc unikam grupowych spotkań. Pewnie o tym nie wiedzą, ale czuję się
bardzo samotny – spojrzał na mnie i uśmiechnął się delikatnie – na szczęście
odnalazłem ciebie, przy tobie nie czuję się samotnie nawet, gdy milczymy, a ty
w zaskakująco wolnym tempie pochłaniasz włoskie dania.
Nie
jestem pewna, kiedy zasnęłam, ale obudziłam się wtulona w Marcusa, a co gorsze
po nocy przespanej na podłodze byłam tak obolała, że nie mogłam się ruszyć.
Jakby na zwołanie, otworzył jedno oko i uśmiechnął się zaspany.
–
Mam nadzieje, że możesz się ruszać, bo jeżeli nie, to Alice będzie musiała nas
stąd podnosić, a to może się jej nie spodobać.
Nie
mogłam się powstrzymać i wyobraziłam są tę scenkę. Alice naprawdę byłaby
wściekła.
–
Jest tylko jeden, malutki problem, nie mamy przy sobie telefonów, więc musimy
sami poskładać się do kupy i wstać.
–
Może to i lepiej, nie żebym miał coś przeciwko Alice, ale ona chyba mnie nie
lubi.
–
Niewiarygodne, rano jesteś pozbawiony swojej niezwykłej inteligencji.
Oczywiście, że Alice cię nie lubi, po Halloween musiałam wysłuchać jej monologu
o tym, jakim to jesteś wstrętnym gadem. Podpadłeś jej, ale zawsze mogę z nią o
tym porozmawiać. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie znam cię za dobrze, ale nie
powinna tak na ciebie reagować, jesteś dobrym chłopakiem.
–
Niestety, nie jestem wystarczająco dobry dla ciebie.
–
O czym ty mówisz?
Wstał
bez najmniejszego ostrzeżenia i spojrzał na mnie dopiero, gdy stanął przy
wyjściu z pokoju.
–
Jestem popsuty, nie zaprzyjaźnisz się ze mną.
Nie
wiedziałam, co odpowiedzieć, ale to nie miało znaczenia, bo nie czekając na
moją reakcję, wyszedł z mieszkania.
–
Alice, po raz setny mówię ci, że nic się nie stało.
–
Mylisz się – odpowiedziała, nerwowo stukając paznokciami o drewniany blat.
–
Marcus nie jest złą osobą, ale jeżeli nadal chcesz snuć swoje teorie spiskowe,
to proszę usiądź w innym miejscu, gdzie nie będziesz odstraszała klientów.
Alice
ostentacyjnie rozejrzała się po pustym sklepie.
–
Jedyne, co w tym miejscu odstrasza ludzi, to ilość książek.
–
To jest ANTYKWARIAT, tutaj muszą być książki – powiedziałam do niej w sposób
sugerujący, że zaczyna zachowywać się jak trzyletnie dziecko, które na każdym
kroku, zadaje irytujące pytania.
Alice
lekceważąco machnęła ręką i upiła trochę zimnej kawy, a następnie dokładnie mi
się przyjrzała.
–
A co na to powie Tomek?
–
Nie powiedziałaś tego, rozumiem, że nie lubisz Marcusa, ale nie mieszaj się w
to. Nie powinno cię obchodzić jak zareaguje na niego Tomasz, tym bardziej, że
się o nim nie dowie.
–
Musisz mu powiedzieć – zaprotestowała.
–
A czy ty powiedziałaś Filipowi o swoim wyjeździe do LA?
Alice
dotknęła ręką serca i oburzona zmrużyła gniewnie oczy.
–
Dobrze wiesz, że to, co było w LA, zostaje w LA.
Poczułam
w powietrzu jaśmin i od razu wiedziałam, że z zaplecza wyszła Adrianna. Nigdy
nie można było usłyszeć jak się porusza, ale na moje szczęście można było to
poczuć. Uśmiechnęła się uroczo i bez pytania o zgodę zaczęła zaplatać mi włosy.
Zawsze traktowała mnie tak jakby była moją rodziną i mogła pozwolić sobie na
wszystko. W jej zachowaniu brakowało zwykłego dla obcych skrępowania.
–
Anastazjo, rozmawiałam z Angeliką i obie doszłyśmy do wniosku, że powinnaś
przyjść na jedno z naszych spotkań.
–
Kim jest Angelika?
–
Poznałaś ją w Halloween, jest tobą zachwycona. W czwartek jest pełnia,
mogłybyśmy wprowadzić cię do naszego kręgu.
–
Nie wierzę, naprawdę chcesz, żebym latała z wami po lesie, niczym Harry Potter.
Przepraszam, ale nie chcę żeby zamknęli mnie w szpitalu bez klamek.
–
Masz w sobie potencjał, mogłabym cię wiele nauczyć.
Spojrzałam
w jasne oczy Adrianny, które zaprzeczały temu, żeby była w jakikolwiek sposób
obłąkana. Może po prostu dobrze to ukrywała, niestety musiałam przyznać, że jedyne,
co zobaczyłam w jej oczach, to mądrość – nie miałam, co do tego wątpliwości.
–
Nie wierzę w magię, istnieje tylko to, co widzimy i to, co zdołali udowodnić
naukowcy.
–
Anastazjo, może czasami powinnaś spojrzeć na świat z innej perspektywy –
zasugerowała Alice
–
Nie wierzę w to – powiedziałam kolejny raz, ale one tego nie słuchały.
–
Jeżeli naprawdę tak myślisz, to w takim razie skąd się u ciebie wzięło
zamiłowanie do legend? Czujesz, że na świecie istnieją stworzenia i zjawiska o
których nie masz pojęcia, gdzieś głęboko wierzysz w magię. Anastazjo, to jest w
tobie, jesteś magiczną istotą, tak jak my wszyscy.
–
Nie lubię, gdy zaczynacie przekonywać mnie do zmiany moich poglądów, milion
razy mówiłam wam, że w to nie wierzę.
Spojrzałam
na moje buty, ale zobaczyłam coś innego – moją przeszłość. Znowu zobaczyłam te
wszystkie noce, gdy czułam lęk i miałam wrażenie, że ktoś próbuje mnie
zaatakować. Nie mówiłam im o tym, ale wydaje mi się, że coś podejrzewały, bo
czasami nadal miałam napady lęków, których nie potrafiłam powstrzymać. Poczułam
na ramieniu ciepłą dłoń Adrianny, która wyrwała mnie z zamyślenia.
–
Wiem, ale jeżeli kiedyś zmienisz zdanie, to wiedz, że ci pomogę. Nauczę cię wszystkiego,
co wiem. Pamiętaj tylko, że intuicja jest ważna, często właśnie przy jej pomocy
powstawały niezwykłe ziołowe mikstury. Reguły są po to by je łamać, a bezsensu
jest trzymanie się przepisów, gdy czujesz, że tym razem nie zadziałają. Musisz
postępować tak jak podpowiada ci serce i umysł.
*
Estrella
chodziła za mną i mruczała niezadowolona, dałem jej jedzenie i próbowałem ją
pogłaskać, ale jak każda kobieta miała dni, których my mężczyźni tak bardzo
nienawidzimy. Miałem cichą nadzieję, że Anastazja będzie w lepszym nastroju niż
jej kotka, ponieważ tak rzadko się widujemy, że marnotrawstwem byłoby przeznaczyć
wspólne chwile na kłótnie. Patrząc na ilość pustych opakowań po włoskim
jedzeniu domyśliłem się, że prawdopodobnie nie miała ostatnio czasu gotować.
Nie byłem zdziwiony, bo dużo czasu spędzała w antykwariacie. Usłyszałem
przekręcający się klucz w zamku i wyjrzałem z kuchni. Do przedpokoju weszła
Anastazja, była ubrana w puchową kurtkę i czerwoną czapkę z pomponem. Nie
wyglądała źle, według mnie zawsze wyglądała uroczo, uwielbiałem jak marszczyła
nos, gdy jej ciemne loki robiły, co chciały.
–
O, Estrella – powiedziała zmęczonym głosem, gdy kotka znikąd pojawiła się przy
jej nodze. – Co jej zrobiłeś? – zapytała po chwili, a ja w obronnym geście
podniosłem ręce do góry.
–
Nic, jest taka odkąd przyjechałem.
–
Trudno – przytuliła mnie na powitanie i dodała z nadzieją: – proszę, powiedz
mi, że zrobiłeś kolację.
–
Właściwie, to miałem inny pomysł.
Zabrałem
Anastazje na kolacje do restauracji, ale mało zjadła, przez cały czas bawiła
się widelcem jak czteroletnie dziecko. Nie chciała mi powiedzieć, co się stało,
bolało mnie, że po tylu latach ciągle ma przede mną tajemnice.
–
Może jednak wolisz ciasto? Cukier zawsze poprawia ci humor.
Spojrzała
na mnie tymi swoimi wielkimi, niebieskimi oczami i wykrzywiła krwisto-czerwone
usta. Popełniłem błąd, świadczyły o tym wszystkie malutkie zmarszczki, które
pojawiły się na jej alabastrowej twarzy.
–
Jestem zmęczona, może i ty masz wolne, ale ja byłam dzisiaj w pracy. Adrianna
przywiozła pudła z książkami i jeżeli mam być szczera, to zastanawiam się czy
ona czasami sprawdza, co kupuje. Większość książek nie nadawała się na
podpałkę, o sprzedaży nie wspominając.
Położyłem
dłoń na jej drobnych palcach i spojrzałem jej głęboko w oczy – nie chciałem
przegapić momentu, gdy usłyszy, co dla niej przygotowałem i momentalnie zrobi się
wesoła.
–
Kochanie wiem, że jest ci ciężko, ale musimy przetrwać. Dla umilenia ci związku
na odległość, zaplanowałem nam wakacje w Chorwacji, spędzimy razem czternaście
dni, czyż to nie jest cudowne?
Potrząsnęła
głową z niedowierzaniem i zabrała swoją dłoń spod mojej. Zrobiłem coś nie tak,
ale nie byłem pewien, co tak bardzo ją zdenerwowało, przecież wakacje, to
wspaniały pomysł.
–
K-o-c-h-a-n-i-e, będzie lepiej jak odwołasz wyjazd, bo ja nie zamierzam tam
jechać. Wolałabym mieć ciebie cały czas obok siebie, a nie tylko w wakacje i
wtedy, gdy ty masz czas.
Gwałtownie
wstała z krzesła, które delikatnie się zachwiało. Wszystko działo się tak
szybko, że nie zdążyłem zareagować. Anastazja nie zauważyła mężczyzny, który
właśnie przechodził obok i wpadła na niego. Prawdopodobnie upadłaby na podłogę,
gdyby jej nie złapał. Oszołomiona spojrzała na chłopaka i wyszeptała do niego:
–
Co ty tu robisz?
A
Hej!
OdpowiedzUsuńWidzę, że masz wielki talent do pisania opowiadań, więc zapraszam Cię na mój blog: bezkres-tajemnic.blogspot.com Mam nadzieję, że wpadniesz :-)
Pozdrawiam :-)
Uff - przebrnęłam jakoś. Wybacz mi proszę za tak nieprzyjemne słowa już na początku, ale nie jest to ukierunkowane Twoim stylem, jednak czcionką. Nie dałoby jej się zmienić na bardziej standardową? Bo widzisz jak dla mnie ta jest zbyt fikuśna, nie za dobrze się taką czyta. Na Twoim miejscu zmieniłabym ją, jednak oczywiście jest to Twoja decyzja, ja tylko udzielam porady, możesz się do niej zastosować lub nie - Twój wybór.
OdpowiedzUsuńA teraz o tekście. Masz niejaki problem ze znakami interpunkcyjnymi, ale to łatwo można rozwiązać, wystarczy jakaś beta, która je wyeliminuje. Generalnie opowiadanie zapowiada się ciekawie, fajnie piszesz, polubiłam bardzo postać Marcusa :) Tekst jest przyjemny w czytaniu (tekst, nie czcionka) oraz interesujący. Potrafisz zaciekawić czytelnika a to wielki plus.
Mam wrażenie, że główna bohaterka jest jakąś czarownicą, a Adrianna chce być jej mentorem. Okaże się czy mam rację w następnych rozdziałach, także będę śledzić opowiadanie.
Pozdrawiam
Jesli masz czas i chęci, to zapraszam do siebie:
www.amandiolabadeo.blogspot.com
O jakiej becie myślisz? Naprawdę chyba zacznę chwytać się wszystkiego, bo te znaki już mnie denerwują – nie odbierz mnie źle, chcę dobrze pisać. Interpunkcja jest po prostu moim starym wrogiem :-)
UsuńJeżeli chodzi o czcionkę, to ją poprawiłam, mam nadzieję, że teraz będzie lepiej.
Ach postacie fantastyczne, przyznam szczerze, że zastanawiam się czy je wprowadzić. Nie miałam tego w planach, ale jak zapewne widać, ciągnie mnie do magicznych rzeczy. No cóż, zobaczymy :-)
O wiele lepiej czyta się tekst, fajnie, że posłuchałaś mojej rady! :) Co do bety - są osoby, które za darmo chętnie betują opowiadania, także znajdź kogoś albo na internecie, albo wśród znajomych - może jakąś życzliwą koleżankę z piątkami z języka polskiego.
UsuńPozdrawiam
Hej!
OdpowiedzUsuńNic się nie stało, nie obraziłaś mnie. Z jednej strony to dla mnie ważne, żeby kolejne rozdziały były jeszcze lepsze! Zapraszam Cię na kolejne rozdziały, które mogą się pojawić za jakiś czas. Jednak nie mogę powiedzieć, czy to będzie za miesiąc czy tydzień, ponieważ czas mojego pisania zależy od weny :-)
Pozdrawiam:-)
Oh, nie przemyślałam tego, co napisałam i znowu - rozdziały, rozdziały... Muszę nad tym popracować :-/
Usuń