poniedziałek, 3 listopada 2014

2.Halloween.

Widząc w lustrze swoje odbicie, zastanawiałam się, w jaki sposób Alice namówiła mnie na to, żebym przebrała się za czarownicę. 
– Nie wierzę w takie zabawy – powiedziałam do swojego odbicia, ale to mi nie pomogło.
Mój strój tylko trochę parodiował prawdziwe czarownice. No dobrze, może więcej niż tylko trochę. Alice zdobyła dla mnie czarną suknię, która była długa i przepiękna. Suknia miała złote zdobienia na czymś, co miało imitować gorset, a całość dopełniała peleryna, która z zewnątrz miała czarny kolor, natomiast z drugiej strony była krwisto czerwona. Zapięłam guzik przy szyi i założyłam kaptur, częściowo ukrywając moje ciemne loki. Musiałam przyznać, że Alice spisała się na medal, wyglądałam jak żywcem wyjęta z filmu o czarownicach, aczkolwiek nadal czułam wszechogarniający mnie w tym dniu kicz.
W Halloween najbardziej przeszkadzało mi to, że ludzie nie patrzą na historię. Wampiry i wilkołaki występują w legendach, a czarownice istniały naprawdę. Oczywiście nie twierdzę, że magia istnieje, po prostu w czasach inkwizycji kościół nazywał zielarki czarownicami tylko dlatego, że potrafiły leczyć ludzi.
– Przestań się tak zamartwiać, bo zepsujesz zabawę – powiedziała Alice.
Odwróciłam się i zobaczyłam przyjaciółkę, która ubrała białą sukienkę, sandałki ozdobione listkami a do kompletu założyła na ramiona bransoletki z zielonych liści. Na czole miała namalowane złote wzory a idealnie proste włosy tylko trochę zasłaniały jej szpiczaste uszy. Prawdę mówiąc, patrząc na przyjaciółkę zdałam sobie sprawę z tego, że Alice mogłaby być elfem, bo ma w sobie coś z tych stworzeń.
– Mam się bać? – spytała.
– Nie, po prostu jesteś szczupła i ładna jak elfy.
Usłyszawszy moje słowa, Alice zaczęła się śmiać, a ja poczułam jak robię się czerwona na twarzy.
– Kochana, to są stereotypy, ale jeżeli już mówimy o elfach, to mi najbardziej podobają się legendy o Sídhe i Huldufolk.
– Dlaczego?
– Według legend, Huldufolk należą do ukrytych ludzi, mi osobiście najbardziej podoba się wersja, w której Huldufolk, podczas konfliktu Boga z szatanem nie zajęły żadnej ze stron – popatrzyła smutno na niebo za oknem. – Nie rozumiem jak można być za coś takiego ukaranym, one nie zrobiły nic złego. Nie chciały sprzeciwiać się Bogu, ale nie potrafiły też stanąć po jego stronie – spojrzała mi w oczy tak intensywnie, że poczułam ciarki na całym ciele. – Lucyfer był ich bratem i chociaż wiedziały, że postępuje źle, to nie chciały skazywać go na potępienie.
– Myślałam, że Huldufolk były dziećmi Adama – powiedziałam, a ona się wzdrygnęła.
– Żadna z jego kobiet nie mogłaby począć elfa, a przynajmniej według mnie.

Nie mogłam uwierzyć, gdy zobaczyłam miejsce, które tak bardzo zachwalała Alice. To tutaj miało się odbyć przyjęcie, a ja widziałam tylko łąkę i żadnych budynków w promieniu dwóch kilometrów.
– Alice, proszę powiedz mi, że to tylko jeden z twoich wygłupów i zaraz zawieziesz nas do ciepłego klubu.
– Dzisiaj jest ciepło, a poza tym, tutaj będziemy się lepiej bawiły niż w klubie poprzebieranych za wampiry idiotów.
– Zauważyłaś, że nikogo tutaj nie ma?
– Musimy przejść kawałek – podała mi latarkę i nie czekając na mnie poszła przed siebie.
Alice poruszała się bardzo szybko i cicho, gdybym nie miała latarki, pewnie bym ją zgubiła. Po piętnastu minutach zatrzymała się przy dużym drzewie i z kpiącym uśmieszkiem przyglądała się moim niezgrabnym próbom ominięcia kałuży.
– Za tymi drzewami znajduje się polanka, gdzie wszyscy się zebrali. Mam prośbę, nie tańcz z tymi, którzy podobnie jak ja przebrali się za elfy – wygięła usta w grymasie – nie lubię jak ktoś wygląda tak jak ja.
– A może boisz się, że nie będę mogła przestać tańczyć?
Spojrzała na mnie zszokowana, a ja uśmiechnęłam się rozbawiona jej zachowaniem.
– Nie tylko ty znasz się na legendach.
Uniosłam głowę do góry udając dzielniejszą niż byłam w rzeczywistości i weszłam na polanę, zostawiając Alice obok drzewa.
Cała polana była ozdobiona lampionami, które nadawały przyjemnego klimatu temu miejscu. Przy drewnianych stołach siedziało dużo osób poprzebieranych za elfy, skrzaty, trolle, wilkołaki, czarownice i inne postacie, które ku mojemu zaskoczeniu występowały w legendach na całym świecie. Jakby na zawołanie wszyscy spojrzeli na mnie z nieskrywaną ciekawością, a czasami nawet wrogością.
– Kim jesteś? – spytał wysoki chłopak trzymający whisky.
Miał czarne jak smoła włosy, które układał wiatr według swoich kaprysów. Niespodziewanie nabrałam ochoty, żeby uwiecznić ten moment, gdy stoi oparty o drzewo i z ciekawością wpatruje się w moje oczy.
– Marcus – usłyszałam za plecami głos przyjaciółki. – Poznaj Anastazję.
– Od bardzo dawna nikogo do nas nie przyprowadziłaś – zauważył.
– Widocznie miałam powód.
– Anastazjo – powiedział. – Czym się zajmujesz?
– Pracuje w Antykwariacie Adrianny, nie jest to oryginalna nazwa w przeciwieństwie do jego właścicielki.
Starsza kobieta w czerwonej pelerynie zaśmiała się krótko, po czym spojrzała na mnie ze zrozumieniem.
– Adrianna już taka jest, ci którzy jej nie znają pewnie myślą, że jest normalna.
– Zna pani moją szefową?
– Oczywiście, wszyscy tutaj się znamy, jesteśmy trochę jak jedna, duża rodzina.
Odwróciłam się w stronę Alicji i spojrzałam na nią jak na zdrajcę. Dziewczyna w obronnym geście podniosła ręce do góry, jej brak skruchy zdradzał tylko ledwo zauważalny uśmiech i iskierki w oczach.
– Nie zrobiłam nic złego, to są moi przyjaciele – spojrzała z obrzydzeniem na Marcusa. – A przynamniej większość z nich, niektórych po prostu toleruję.

Wbrew mojej niechęci dobrze się bawiłam, poznałam wielu ciekawych ludzi, nawet Marcus wydawał się miły. Alice oczywiście nie podobało się, że z nim rozmawiam, ale nie miała aż takiego tupetu, żeby mi to wypominać.
– To zaskakujące, że nie poznaliśmy się wcześniej – powiedział Marcus.
– Mieszkam tutaj dopiero parę miesięcy.
– Nie rozumiesz, znam Alice od bardzo dawna i chociaż nie przepadamy za sobą, to chodzimy podobnymi ścieżkami. Pierwszy raz od bardzo dawna udało jej się mnie zaskoczyć. Bardzo długo ciebie ukrywała a raczej ukrywały, w końcu Adrianna również o tobie wiedziała.
– Jesteś uroczy, ale chwilami mówisz jak obłąkaniec.
– Kochana, jeżeli szukałaś normalnych ludzi, to trafiłaś w złe miejsce.
– Możliwe... – westchnęłam i ruchem głowy pokazałam środek polany. – Czy powinnam wiedzieć, co robią?
– To ci się nie spodoba, zamierzają zrobić ognisko.
– Dla olbrzymów? – miałam bardzo złe przeczucia, co do ich eksperymentów z ogniem.
– Nic się nie stanie, zawsze to robią – złapał mnie za rękę i pomógł mi wstać. – Chodźmy na spacer.
– Mam chłopaka.
– Proszę?
– Pomyślałam, że powinieneś wiedzieć. Co prawda nie ma go tutaj, bo mieszka trochę daleko, ale nie powinnam chodzić na spacery z innymi mężczyznami.
– To dobrze, że posiadasz zasady moralne, ale to jest tylko spacer, nic ci nie zrobię.
Zarumieniłam się, nie widziałam tego, ale czułam jak ciepło rozlewa się po moich jasnych policzkach. Nienawidziłam tego, że zawsze widać na mojej twarzy emocje, byłam jak otwarta księga.
– Dobrze – powiedziałam do niego i w międzyczasie zaczepiłam panią w czerwonej pelerynie. – Jeżeli Alice będzie mnie szukała, to czy może pani przekazać, że poszłam z Marcusem na spacer?
Starsza pani spojrzała zdziwiona na Marcusa, po czym zapewniła mnie, że powie o wszystkim mojej przyjaciółce, jeżeli ta będzie mnie szukała.


– A więc jesteśmy sami. – powiedział, a ja poczułam ciarki na ciele
Z daleka od polany las wydawał się straszny i nieprzyjazny. Zastanawiałam się czy Marcus wie, gdzie dokładnie jesteśmy i czy Alice będzie na mnie zła. Nierozważne były nocne spacery po lesie, wszystko mogło się ukrywać w zaroślach.

Jednego byłam aż do bólu pewna, nie czułam się bezpiecznie i miałam ochotę wrócić na polanę. Nie zauważyłam kiedy zmienił się krajobraz, z transu wyrwało mnie dopiero szarpnięcie. Spojrzałam na Marcusa, który nadal trzymał mnie za ramię. Zrobił to jakby instynktownie, szarpnął moje ramię, żeby uchronić mnie przed upadkiem.
Staliśmy nad urwiskiem, pod nogami czułam nierówną powierzchnię skały, po raz pierwszy tej nocy poczułam prawdziwy lęk. Marcus zauważył to i delikatnie mnie objął, poczułam jego bardzo ciepłą skórę i odrobinę się uspokoiłam.
– Od dziecka uwielbiałem patrzeć w niebo, zawsze nocą obserwuję gwiazdy i próbuję znaleźć cząstkę siebie, ale nie potrafię tego zrobić. To na zawsze przepadło, powinienem się już przyzwyczaić do tego, że nie jesteśmy kompletni.
– Nie rozumiem – szepnęłam.
Wsunął palec pod moją brodę i lekko uniósł ją ku górze.
– Świat nie składa się tylko z tego co widzisz, wszyscy posiadamy dusze, a ja wierzę, że nasze dusze mają, gdzieś na świecie swój odpowiednik. Może źle to ująłem, ale każdy z nas potrzebuje kogoś, kto nie pozwoli mu upaść.
– Kiedy byłam mała widziałam różne rzeczy, a raczej wydawało mi się, że pamiętam różne rzeczy. Wciąż prześladuje mnie wizja rozdartej na pół duszy, którą umieszczono, w różnych osobach.
– Nie sądzę, żeby tego typu energię można było podzielić, ale rzeczywiście czasami tak się czuję.
– Czy to znaczy, że nawet nie próbujesz związać się z innymi dziewczynami, cały czas szukasz ideału?
Spojrzał na mnie uważnie, miałam wrażenie, że zastanawia się nad czymś więcej niż odpowiedzią na moje pytanie.
– Nie powiedziałem, że jej szukam. Myślę, że to ona mnie odnalazła, po prostu jeszcze o tym nie wie.
Nie miałam szansy, żeby odpowiedzieć, bo zza drzew wyskoczyła zdenerwowana Alice.
– Nie miałeś prawa jej stamtąd zabierać, przynosisz pecha a ja nie chcę, żeby spotkał ją los Loretty. Nie chce znowu stracić przez ciebie przyjaciółki!
– Loretta była moją siostrą, nigdy bym jej nie skrzywdził!
– Wszyscy wiecznie chcą ratować biednego Marcusa, ale ty na to nie zasługujesz, gdybyś nie wpakował się w kłopoty, Loretta nadal by żyła.
– Alice, jesteś okrutna – powiedziałam przyjaciółce, ale ona nie zwracała na mnie uwagi.
– Anastazja jest pod moją opieką i jeżeli zbliżysz się do niej, to obiecuję, że nikt ci nie pomoże.

– Nie boję się ciebie – odwrócił się w moją stronę i zwrócił się do mnie czule. – Nie bój się patrzeć w gwiazdy, gdy czujesz pustkę w sercu.
A

2 komentarze:

  1. No i nareszcie coś się dzieje :) Z każdym wpisem robi się ciekawiej i tutaj już nawet nie wyłapałam błędów :) Postać Marcusa bardzo mnie zaciekawiła i podejrzewam, że miałam rację co do istot fantastycznych :)
    Jak dla mnie super i już czekam na następny rozdział :D
    Życzę dużo weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wszystkie uwagi, postaram się już więcej nie popełniać takich błędów. Z przecinkami rzeczywiście mam problemy, ale pracuję nad tym :-)

      Usuń